Dziś krótki przegląd w pośpiechu. Akurat jestem w drodze, ale że czas i warunki pozwalają... Tak więc garść nowości!
autor: Eliz
Rozdział VI: Sąd ostateczny
Doradca nie była w stanie ogarnąć wzrokiem całej sytuacji. Widziała uciekających ludzi i tych ginących z ostrzy mieczów strażników. Słyszała krzyki i płacz.
- Słuszna decyzja moja droga. - Rebeca odwróciła się do Helen, która przerwała jej obserwacje.
- Nie widziałam innej opcji - skłamała.
Helen uśmiechnęła się do niej.
- Cieszy mnie twoja lojalność. Cieszę się, że można na ciebie liczyć, Rebeco. - Helen cmoknęła Rebecę w policzek i delikatnie ją uściskała. - Zostawmy tą dziecinadę, moi strażnicy sobie poradzą – zwróciła się do wszystkich członków Rady na aktualnej konferencji. - Możecie wrócić do swoich zajęć.
Rebeca odwróciła się po swoje raporty, ale nie spojrzała się na żniwa, które miały miejsce na fotelach w wyższych rzędach. Zerknęła na scenę. Bezwładne ciało Jannet i tuż obok jej głowa. Włosy zakryły jej twarz. I dobrze, pomyślała. Nie mogła spojrzeć na nią, bo była winna jej śmierci. Przecież nie tak dawno poznała jej córkę, ona na pewno czeka na mamę. Wyszła, trzymając raporty. Nie mogła nic zrobić, choć bardzo chciała. W zasadzie to nawet nie wiedziała, gdzie ma pójść. Szła przed siebie bez celu. Mijała panujący chaos. Była już prawie w ogrodzie, kiedy usłyszała znajomy głos.
autor: Nessa

Rozdział 66
Pani…
Znów się wzdrygnęła. Jeszcze tego brakowało, by zaczęły traktować ją jak jakąś cholerną Isobel!
– Elena! – powtórzyła z uporem.
Jej głos odbił się echem od ścian okrągłej sali. Aż się wzdrygnęła, po czym natychmiast zamilkła, woląc nie sprawdzać czy w tym miejscu było jeszcze coś, co mogłaby przywołać.
Gdzieś za plecami usłyszała stłumiony śmiech Andreasa. Rafael jedynie wywrócił oczami, ale przynajmniej nie próbował niczego mówić. Przypominający mgłę demon za to zamyślił się na dłuższą chwilę, najwyraźniej skonsternowany, a potem…
Pani Świetlista Elena!, oznajmił z zadowoleniem.
Z jękiem ukryła twarz w dłoniach, bardziej niż wcześniej mając ochotę kogoś zabić.
autor: Nessa

Rozdział 69
Rozpoznał ten głos.
– Tori? – rzucił z wahaniem, tym razem o wiele łagodniej. To, że mogłaby zadzwonić akurat do niego, gdy dosłownie krztusiła się łzami, brzmiało jak marny żart. – Victoria, czy ty płaczesz? Dzieciaku, do jasnej cholery! – obruszył się, kiedy w odpowiedzi usłyszał stłumiony, wyraźnie przerażony jęk.
– P-pomóż mi… Carlos, proszę – wyszeptała tak cichym i drżącym głosem, że ledwo był w stanie ją zrozumieć. Nigdy wcześniej nie słyszał jej w takim stanie i to wystarczyło, żeby zrozumiał, że musiało wydarzyć się coś niedobrego. Tori nie płakała z byle powodu. – Wujku, błagam cię.
Gwałtownie zaczerpnął powietrza. Cokolwiek się działo, nie było normalne. Jej słowa, ton i to, w jaki sposób się do niego zwracała…
Coś ścisnęło ją w gardle ze zdenerwowania. Jeśli to miał być żart, zamierzał osobiście jej nakopać i to tak, by nie pozbierała się przez miesiąc.
– Co się stało?
Odpowiedziała mu cisza.
autor: Nessa

Rozdział 2
Oddychałam szybko i płytko, chwytając powietrze tak kurczowo, jakby zaczynało mi go brakować. W pewnym momencie w istocie poczułam się tak, jakbym miała dostęp do zbyt małej ilości tlenu. Nawet nie zauważyłam, że w którymś momencie zwolniłam, by w następnej sekundzie z jękiem osunąć się na kolana. Dłonie przycisnęłam do ust, chcąc powstrzymać się od krzyku, choć to wydawało się bez sensu po takim czasie. A jednak w chwili, w której pierwszy szok minął i w pełni dotarło do mnie, co mogło się wydarzyć, poczułam się trochę tak, jakbym z całej siły oberwała po głowie.
O mój Boże… O mój…
Jakoś szczerze wątpiłam, by towarzyszył mi w tamtym momencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz