2018/11/19

[29] Kronika (13.11 - 18.11)

Chwilę zwlekałam z publikacją, by dać każdemu szansę na zapoznanie się z nowym opowiadaniem w katalogu. Raz jeszcze zapraszam na Upadające Dzieci. A tymczasem cotygodniowa porcja nowych rozdziałów.
autor: Adna

Rozdział trzydziesty
– Łatwo ci mówić, bo ty ich znasz. – Kobieta zawinęła kosmyk swoich włosów na palec, obserwując noc za oknem. Przygryzła na moment dolną wargę, po czym odwróciła się w stronę wampira. – Nie przepadam za poznawaniem nowych ludzi.
– To nie są ludzie. – Kornel zaśmiał się cicho, dumny ze swojego żartu, ale widząc niezadowoloną minę Amelii, przewrócił teatralnie oczami. – Och, daj spokój. Andreasa przecież znasz.
– Widziałam go raz, a to wcale nie oznacza, że go znam.
– Ale to twój stwórca, tak jakby... przynajmniej nim się pisze... Więc będzie ci łatwiej.
– Tak, stwórca... I twój brat. – Zamyśliła się na chwilę, po czym nabrała głęboko w płuca powietrze i uśmiechnęła się złośliwie. – Czy to nie dziwne? Bo można powiedzieć, że w wampirzym świecie stwórca to ojciec, a...

autor: Ridiculous
Rozdział 5. Przełamanie
Zacisnęłam linkę na szyi wampira i czekałam, aż przestanie się szamotać. W tym samym czasie Kath przyglądała mi się tak jakby nie wierzyła w to, co widzi. Szczerze ja też tak naprawdę nie wiedziałam co robię. Ale jedno rozumiałam albo ja, albo ten potwór. Nie zastanawiałam się i kiwnęłam głową, żeby Blanco rzuciła mi kołek, który trzymała właśnie w prawej dłoni. Gdy go złapałam, wbiłam szybko w serce krwiożercy. Patrzyłam jak jego ciało bezwładnie opada na ziemię, między inne zwłoki, które leżały tu po zaciętej bitwie. Wszystkie wyglądały podobnie, miały otwarte oczy oraz czarne żyły, wychodzące na wierzch. Spojrzałam na moje ręce, były umazane we krwi, to, co się przed chwilą wydarzyło wydawało mi się tak nierealne. Zabiłam kogoś, coś, potwora, wampira, mordercę – żywą istotę! Zaszumiało mi w głowie, zachwiałam się. Czułam się bardzo źle, co ja najlepszego zrobiłam? Odgłosy wokół umilkły, myślałam, że zemdleję, kiedy ktoś do mnie podszedł.

Dead Silence
autor: Nessa

Rozdział 5
– Prawie jesteśmy. O ile się nie mylę… – usłyszałam o wiele łagodniejszy, niemalże podekscytowany głos Ryana.
Zabrzmiał łagodniej niż wcześniej. Zaraz po tym przyśpieszył, co zaskoczyło mnie w równym stopniu, co i zmiana tonu. Popędziłam za nim, choć to okazało się trudne, bo zdążyłam wyziębić się na tyle, by poruszanie zaczęło być problematyczne.
Powiodłam wzrokiem dookoła. Miejsce, w którym nagle wylądowaliśmy, wyglądało na niewielką polanę. Kiedy przyjrzałam się uważniej, między drzewami dostrzegłam coś, co można było określić mianem dość szerokiej, leśnej drogi – wystarczająco dużej, by swobodnie poruszać się po niej samochodem.
Albo motorem, bo to właśnie ten pojazd Ryan jak gdyby nigdy nic wydobył z zarośli, po chwili stając przede mną i – uśmiechając się przy tym niewinnie – wymownie spoglądając na moją niepewną, przerażoną minę.
– I dopiero teraz pogadamy sobie o zaufaniu…
autor: Nessa

Rozdział 72
– Zwalanie na mnie winy idzie ci świetnie.
– A co innego mam robić?! Gdybyś jej nie tknął… – zaczęła, ale Carlos nie dał jej okazji, żeby dokończyła.
W ułamku sekundy doskoczył do dziewczyny, w zdecydowanie niedelikatny sposób chwytając ją za ramiona i przyciskając do ściany. Gniewnie spojrzał na nią, instynktownie wysuwając kły. Dostrzegł cień przerażenia w jej oczach i to wystarczyło, by poczuł swego rodzaju ponurą satysfakcję. Powinna się bać. Nie miał czasu, by przypominać jej, z kim tak naprawdę miała do czynienia, ale to okazało się silniejsze od niego. Od jakiegoś czasu doprowadzała go do szału, skutecznie igrając z jego nerwami. Pozwalał jej na zbyt dużo, ale teraz…
– Gdybym jej nie tknął – oznajmił chłodno – byłaby martwa.
autor: Nessa
Rozdział 160
W jednej chwili wszystko potoczyło się bardzo szybko. Bezceremonialnie odepchnęła od siebie Gabriela, wkładając w to więcej siły, niż się po sobie spodziewała. To było niczym impuls, któremu się poddała i który zadziałał na tyle skutecznie, że zagrażający ją mężczyzna aż zatoczył się, wytrącony z równowagi tak, jak ona wcześniej.
Leana nie sprawdzała czy upadł, czy może jednak nie. W zamian rzuciła się do biegu, podążając w głąb zaciemnionej uliczki i marząc tylko o tym, by znaleźć się gdzieś daleko.
Nie musiała się obracać, żeby wiedzieć, że właśnie rozpoczęła się pogoń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz