autor: Vaderdra
Rozdział czterdziesty szósty: Wędrująca twierdza
W kolejnych dniach Emnesia czuła, jak wracają jej siły, a ciążąca nad umysłem mgła powoli się rozwiewa. Podczas spacerów po zamku dziewczyna mogła iść coraz dalej, nie zatrzymując co chwilę na odpoczynek. Nie budziła się każdej nocy spocona i roztrzęsiona. Wszystko nabrało ostrzejszych barw, a mijane na korytarzach osoby przestały być zalewającym się strumieniem obcych twarzy.
Przeniosła się do innego pokoju; bardziej przestronnego, niż ten dotychczasowy, położonego na wyższym piętrze zamku i posiadającego okna.
— Mogę już chodzić — tłumaczyła, słysząc wątpliwości co do przeprowadzki; głównie ze strony Matki Gwynris, chociaż Narissa również wydawała się nieprzekonana. — I czy nie powinnam nabierać sił? Chodzenie po schodach powinno w tym pomóc.
Tylko Nakis przyklasnęła jej pomysłowi.
autor: Violin Finnigan
Rozdział 3
— Znów robi się dziwnie. — Ostrożnie dźgnęłam palcem zeszyt. Ten zadrżał nieznacznie, a potem tak po prostu się otworzył.
Magia, kuźwa, magia! Zostałam czarownicą! Muszę załatwić sobie czarnego kota, kociołek i miotłę. I przefarbuje się na rudo! I będę latała o północy nad Paryżem!
Tylko może niekoniecznie nago. Bo tata mógłby się zdenerwować.
autor: Ice Queen
Rozdział trzydziesty trzeci
Znalazł w nich upór, dominację i doskonale wiedział, że trafił na kobietę, która bierze to, czego chce niezależnie od tego, w jaki sposób ma się to odnieść. Była jedyną na tę chwilę pół-wampirzycą, która została zaproszona na bal. Jej ojcem był Gerald Badley, Alexander nieszczególnie przywiązywał uwagę do tego, kim mężczyzna był, ale nazwisko było znane i szanowane wśród nieśmiertelnych, a także niektórych ludzi. Devile uważał go za mięczaka, który zamiast wykorzystywać Gemmę do tego, do czego była stworzona zdecydował dać się jej prawdziwy dom, a nawet i nazwisko. Sprawy między wampirami i ich dziećmi, które były wynikiem związku z ludzką kobietą były identyczne do bękartów, którzy byli płodzeni przez lordów czy królów w danych czasach. Nie byli częścią rodziny, nie nosili szanowanych nazwisk. Pełnili rolę służących, w większości. Niektórzy zachowywali się wobec nich znacznie gorzej, a w to nikt nigdy nie ingerował. Było tak od tysięcy lat i nic tego nie mogło zmienić. Sytuacja miała się inaczej, gdy pół-wampiry miały sytuację jak Gemma. Zdarzało się to rzadko, niemal nie istniały takie sytuacje, ale gdy pół-wampir otrzymywał nazwisko po ojcu miał automatycznie takie same prawa, jak wampiry. Nikt ani nic nie mogło tknąć Gemmy Badley. Nawet on.
autor: Klaudia99
Rozdział 81
Przepraszam za to, że jedyne dziedzictwo, jakie jestem w stanie Ci po sobie pozostawić, jest mrocznym, nieokiełznanym, pełnym brudu i krwi tworem, w którym brak jakichkolwiek zasad. Gdyby to ode mnie zależało, urodziłabyś się w świecie, w którym nie istnieją podziały gatunkowe, wojny czy nawet śmierć. Oddałabym wszystko za możliwość podarowania Ci Królestwa, na jakie zasługujesz, a nie jakie musisz przejąć...
autor: Nessa
Rozdział 255
– Nie panuję nad sobą. I nad… Cóż, nad sobą – powtórzyła z naciskiem, ale po jego spojrzeniu poznała, że dobrze wiedział z czym tak naprawdę miała problem.
– Oczywiście, że tak. Jak to nowo narodzona – stwierdził, nie tracąc opanowania.
Brwi Marissy powędrowały ku górze. To brzmiało tak… irytująco sensownie, kiedy mówił o tym z taką swobodą!
– To, że na ciebie warczę? No i myślałam… – Potrząsnęła głową. – Panuję nad sobą przy Claire. I nie o pragnienie tutaj chodzi – dodała, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. – Nie takie – wyrwało jej się, zanim zdążyła ugryźć się w język.
– Co dopiero ci powiedziałem? Czujemy intensywniej – przypomniał natychmiast Matthew. – W zasadzie to, co robisz… Powiedziałbym, że dla mnie to olbrzymi komplement. Issie, posłuchaj…
Cokolwiek miał do powiedzenia, nie było mu dane dokończyć.
Gdzieś z dolnego piętra doszedł ich ogłuszający, niepokojący huk. Kiedy w następnej sekundzie Matt zaklął i bezceremonialnie wypadł z pokoju, zostawiając ją samą, Marissa pojęła, że działo się coś niedobrego.
autor: Nessa
Księga II: Prolog
Zawiodła. Może nawet zasłużyła sobie na to, ale… po tych wszystkich wiekach i czasie, który spędziła u jego boku…
Byłaby naiwna, gdyby uznała, że Lucyfer ją kochał. Tyle że to nie zmieniało faktu, że ona sama pozwoliła na to, by uzależnić się od niego w sposób, który nie powinien mieć miejsca. Teraz mogła zostać z niczym i ta perspektywa ją przerażała.
I naprawdę ten mężczyzna jest tego wszystkiego warty?
Aż zachłysnęła się powietrzem, porażona bezpośredniością tej myśli. Głos był łagodny, znajomy i niemalże troskliwy, ale to jedynie bardziej Skyler frustrowało. Bezwiednie zacisnęła dłonie w pięści i to na tyle mocno, że aż przebiła sobie paznokciami skórę.
– Zamknij się – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
autor: Nessa
Rozdział 71
– Chcesz zobaczyć? – zapytał cicho, wyciągając ku niej dłoń. – Więc pokażę ci wszystko, a potem mnie oceń. To teraz nie ma znaczenia, ale pokornie proszę o wybaczenie, bo obawiam się, że cię okłamałem.
Przełknęła z trudem. Patrzenie mu w oczy okazało się o wiele trudniejsze, niż mogłaby podejrzewać.
– W kwestii czego?
– Sama się przekonasz – stwierdził lakonicznie. – O ile wciąż chcesz. Przysięgam, że… teraz zrobię wszystko, by nad sobą panować. Nie pozwolę, byś znów cierpiała razem ze mną.
Nie czekała, aż doda cokolwiek więcej. Nie była w stanie tego słuchać, zwłaszcza że to nie ból był w tamtej chwili największym problemem. Obawiała się tego, co mogłaby jeszcze zobaczyć, ale…
Bez słowa chwyciła Marco za rękę. W następnej sekundzie otaczająca ich ciemność rozproszyła się, gdy wampir po raz kolejny pociągnął ją w przeszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz