Garść nowych rozdziałów. Ot tak na osłodę poniedziałku.
autor: Vaderdra
Rozdział trzydziesty ósmy: Jeden krok do nadziei
— Jak długo możesz jeszcze iść?
Niski głos Bardura wyrwał Emnesię z sennego otępienia. Zamrugała, prostując się w siodle i przecierając oczy. Przez chwilę wszystko wokół – ociekające wilgocią skały, nadszarpnięta zębem czasu droga, liczne i drobne stalaktyty – zdawało się rozmazane, jakby widziane przez szkło. Pozornie cichą jaskinię wypełniały odległe odgłosy i ciężkie oddechy trójki ludzi. Emnesia potrząsnęła głową, próbując odegnać przygniatające ją zmęczenie. Powieki same jej opadały, a pierś zdawała się wypełniać ziejąca pustka. Każdy haust powietrza przychodził z trudem.
Gdybym tylko mogła się położyć, myślała mgliście, na krótką chwilę.
— Będę szła tak długo, jak muszę — usłyszała szorstką odpowiedź Nakis.
autor: Adna


Rozdział trzydziesty czwarty
– Denerwujesz mnie, a nawet gorzej – przyznał, krzywiąc się przy tym lekko. – Chwilami mam szczerą ochotę porządnie tobą potrząsnąć, co z pewnością by ci się przydało, ale nie robię tego. Wiesz dlaczego? Bo jakkolwiek banalnie to brzmi, kocham cię. Natura, instynkt, przeznaczenie – nazywaj to, jak chcesz. Wiem, że właśnie tak jest. I zrobię wszystko, abyś była bezpieczna, szczęśliwa, spokojna. Tylko ty, jak na złość, chcesz wszystko utrudniać, po co? Co ci to daje?
Camilla wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, w których zabłysły łzy. Zacisnęła usta, jakby bała się, że wbrew własnej woli odpowie mężczyźnie, a odpowiedź będzie sprzeczna z tym, czego dotąd się trzymała. Spuszczając głowę, przymknęła powieki.
autor: Nessa


Rozdział 6
– Mhm, mhm… – padło w odpowiedzi. – Palant z ciebie, Ray.
Zamarłam w bezruchu, nerwowo zaciskając dłonie na pościeli. Drugi głos słyszałam po raz pierwszy, na dodatek należał do kobiety. To skutecznie wytrąciło mnie z równowagi, choć sama nie byłam pewna dlaczego. Skoro tutaj byłam, musiałam przyznać przed samą sobą, że zaufałam Ryanowi, ale gdy w grę zaczęła wchodzić perspektywa poznania kogoś jeszcze…
Nie miało dla mnie znaczenia, kim była ta dziewczyna. Liczyło się, że momentalnie poczułam się zagrożona, jakimś cudem znajdując w sobie dość siły, by poderwać się na równe nogi. W pierwszym odruchu zachwiałam się, ale tym razem nie zamierzałam dopuścić do kolejnego zasłabnięcia.
Wciąż napinając mięśnie, zacisnęłam dłonie w pięści i zwróciłam się ku drzwi. Zanim zdążyłam się zastanowić, te otworzyły się, a potem ktoś wszedł do pokoju.
autor: Nessa

Rozdział 212
Nie.
Zacisnęła powieki. Nie chciała mu wierzyć, ale nie była w stanie tak po prostu odsunąć od siebie myśli o tym, że mógłby mówić prawdę. Przecież widziała, że udało mu się dosięgnąć Ariela – ot tak, bez cienia szansy na ucieczkę. Przecież nawet nie miała pojęcia, co wydarzyło się na placu, kiedy rzuciła się do ucieczki.
Charon niemalże z czułością pogładził ją po policzku. Nie zarejestrowała momentu, w którym znów znalazł się tak blisko.
– Oj, biedactwo ty moje… – westchnął. – To teraz sobie porozmawiamy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz