2019/01/28

[38] Kronika (21.01 - 27.01)

Ostatni post w tym miesiącu. W zasadzie styczeń już za nami… Tylko mnie zleciało to błyskawicznie? ;)
autor: Vaderdra
Rozdział trzydziesty dziewiąty: Świat po drugiej stronie
Dłonie Emnesii trzęsły się, gdy uniosła je przed sobą i złożyła delikatnie – nie jak do modlitwy, ale jakby nabierała wody. Nie zamykała oczu. Wokół panowała ciemność tak głęboka, że dziewczyna nie dostrzegała nawet tego, co znajdowało się tuż przed nią. Oddychając płytko, zaczęła mamrotać słowa inkantacji. Po kilku sekundach przerwała, łapiąc haustem powietrze, lecz zaraz kontynuowała. I po chwili znowu. Wypluwała każde kolejne słowo, tym gwałtowniej im mocniej zaciskało się jej gardło. Czuła łzy zbierające się w kącikach oczu i spływające ciężkimi kroplami ku ziemi.
To moja wina, krążyło jej po głowie. To wszystko moja wina. Zostałam wybrana przez boginię, a w nią nie wierzę. Teraz inni cierpią. Przeze mnie.
autor: Nessa
Rozdział 218
Wszelakie myśli uleciały z jej głowy w chwili, w której Rufus otworzył drzwi, by wydostać się na korytarz. Oboje na moment zamarli, słysząc dobiegający z piętra łoskot. Tym razem nawet w oszołomieniu nie była w stanie zignorować hałasu, a tym bardziej utożsamić go z czymś, co momentalnie skojarzyło jej się z walką.
– Nie przyszedłeś sam – stwierdziła, rozszerzonymi oczyma spoglądając na Rufusa.
Wampir prychnął. Wciąż wydawał się zatroskany, ale przynajmniej panował nad sobą lepiej niż wcześniej.
– Tak sądzisz? – rzucił, wywracając oczami. – Mówiłem Isabeau, że przydadzą się do odwracania uwagi, ale teraz…
Alessia zacisnęła powieki, przez moment świadoma wyłącznie oszałamiającej wręcz ulgi. Mimowolnie rozluźniła się, choć przez chwilę czując się lepiej.
Isabeau żyła. Chociaż tyle…
Aż tyle.

1 komentarz:

  1. Ach... Sesja, zaliczenia, projekty. Kurcze, piąty rok i już mam dosyć. Nie wiem, co robię na tym studiach, nie wiem, jak po nich wytrwam w zawodzie, a na razie same studia zniechęcają mnie do.... wszystkiego...
    Dobra, wyżaliłam się. Faktycznie styczeń zleciał. Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Straszne... :(

    OdpowiedzUsuń