2019/05/13

[53] Kronika (06.05-13.05)


(c) Anusia

Dzień dobry wieczór w nowej odsłonie! A garść nowych rozdziałów poniżej.

autor: Mari Kim

Rozdział 7
Aksamitny głos dotarł do uszu Tamary. Momentalnie ją zmroziło. Dreszcz przebiegł po plecach. Zamarła ze strachu, bo dobrze wiedziała, kto stał tuż za jej plecami. Przełknęła ślinę. Zacisnęła dłoń na pasku torby i powoli się odwróciła.
autor: Ice Queen
Rozdział trzydziesty czwarty
Wydarzenia z balu były czystą abstrakcją.
Zupełnie nie docierało do niej, że naprawdę pozbawiła drugiego człowieka życia. Nie chodziło nawet o to, że sam się na nią rzucił i pragnął zrobić to samo, czego ona się dopuściła kilka minut później. Na szyi cały czas czułą zaciskające się palce chłopaka. Przełykając ślinę miała wrażenie, że ścisk jest zbyt mocny, dusiła się, traciła powietrze. Wspomnienie tamtej nocy wracało do niej cały czas i nie pozwalało nawet na chwilę wytchnienia. Nawet we śnie nie mogła od tego uciec. Jak tylko zamknęła oczy pojawiały się od razu obrazy związane z tamtym wieczorem. Nie zawsze były one wyraźne, jednak podświadomie doskonale wiedziała, że chodzi właśnie o to. Czasem dłoń, którą wykonała ostateczny ruch, wydawała się jej ciążyć. Niewidzialne ostrze trzymane przez nią ciągnęło w dół. Zamordowała kogoś. Z zimną krwią i nawet się tym wcale z początku nie przejęła. Zabiła dawnego przyjaciela, a raczej kogoś kogo uważała za bliską osobę.
autor: Ice Queen
Rozdział pierwszy
Sprawa musiała być poważna, skoro wyrwana w środku nocy ze swojego łóżka była podekscytowana. Po równych dziesięciu minutach schodził już przed budynek, gdzie czekała na niego w nieoznakowanym samochodzie partnerka.
— Chujowo wyglądasz, Donner — rzuciła na wstępnie. Za to ją uwielbiał. Jakie miała twardą dupę, rzucała ostrymi słowami i nie dała sobie włazić na głowę. W tej robocie to było potrzebne. Zwłaszcza jeśli było się kobietą, a Donner wydawał się być również jedynym facetem, który ją szanował i nie pomiatał za sam fakt bycia kobietą. Jakby tylko wiedzieli z kim Jackie jeszcze w dodatku mieszka, nie daliby jej spokoju przez resztę służby.
— Cieszę się, że to zauważyłaś, Jackie. Po co nas ściągają?
Jeszcze nie zdążył zapiąć pasów, odstawić kubeczka, a kobieta ruszyła z miejsca. Przynajmniej kubek był zamknięty i gdy auto szarpnęło do przodu żadne z nich nie poparzyło się gorącą kawą. Odstawił je do uchwytu i zapiął pas. Będąc już bezpiecznym sięgnął po kubek, aby napić się kawy. Napoju, który miał sprawić, że podobno zacznie funkcjonować jak człowiek. 

autor: Nessa
Rozdział I
Miała wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim w końcu doczekała się odpowiedzi.
– Gdziekolwiek jesteś, nie ruszaj się. Sam cię znajdę – zapowiedział nieznoszącym sprzeciwu głosem. Ten jeden raz nie zamierzała się z nim kłócić. – A jeśli właśnie zrobiłaś to, co mi się wydaje, że zrobiłaś, to wiedz, że osobiście cię zabiję. Jesteś kretynką, Grace – dodał, a potem po prostu się rozłączył.
Kolejny raz została sama w ciszy, ale prawie nie zwróciła na to uwagi. Wciąż przyciskając telefon do piersi, ciężko oparła się o pień najbliższego drzewa, by osunąć się po nim aż do pozycji siedzącej.
Zamknęła oczy. Choć przez krótką chwilę mogła udawać, że była bezpieczna.
autor: Nessa
Rozdział 284
– Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem ktoś pytał mnie o mamę… Nie pamiętam, wiesz? – powtórzyła w zamyśleniu, ostrożnie wypowiadając kolejne słowa. Wciąż nie dowierzała. – Mam wrażenie, że świat wyparł się Lily Anne dawno temu. Minęły całe wieki od jej śmierci… Tyle, że chwilami aż wątpię czy istniała… Czy może to sen? Chociaż jak to jest śnic też już nie pamiętam.
Claire słuchała jej w milczeniu, niezdolna zdobyć się na jakąkolwiek reakcję. W zasadzie to brzmiało tak, jakby Claudia nie zwracała się do nikogo konkretnego – mówiła cicho i niespójnie, myślami wydając się być gdzieś daleko.
Tym bardziej zaskoczył ją moment, w którym wampirzyca nagle wyciągnęła do niej rękę.
– Chodź tutaj.
autor: Nessa
Rozdział 72
To były ułamki sekund – tylko tyle i aż tyle. Marco w istocie zabrał to, czego chciał, ale zdecydowanie nie w sposób, którego spodziewała się Rebekah.
Ciepła krew spłynęła po jego dłoniach, kiedy tak po prostu przeszył jej pierś. Wystarczył jeden ruch – to i precyzyjne wymierzenie przestrzeni między żebrami.
Eve równie wyraźnie co i Marco poczuła trzepoczący się narząd, kiedy wampir zacisnął na nim palce. Rebekah zamarła, nie mając cienia szansy na to, by choć próbować się bronić.
– Czemu? – wyrwało jej się.
Ciemne oczy rozszerzyły się w geście niedowierzania. Po policzkach spłynęły krwawe łzy, ale te nie zrobiły na Marco wrażenia.
– Sama zaoferowałaś mi serce.
W chwili, w której wyrwał dłoń z piersi kochanki, a martwe ciało osunęło się na posadzkę, wspomnienie dobiegło końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz