2019/05/20

[54] Kronika (14.05-19.05)


(c) Anusia

autor: BlackRid
Rozdział 7. - cz. II
– Istniejecie wyłącznie z mojej łaski, dopóki uważam, że jesteście przydatni, w jak to mówicie? – Pociągnęła łyk trunku z kieliszka. – A tak, w utrzymywaniu równowagi w świecie i chronieniu ludzi. Nie jesteście niczym więcej niż akceptowalną koniecznością. – Wampirzyca przysiadła się bliżej swojej rozmówczyni i złapała ją za nadgarstek, ściskając na tyle mocno, by odciąć krążenie w dłoni. – Radzę, więc, żebyś uważała na to, co mówisz, moja droga.
– Myślisz, że przyszłam tutaj bez żadnego zabezpieczenia? – zaśmiała się Gabrielle. – I nie są to tylko ludzie za drzwiami, wiem, że twoi ochroniarze szybko by ich zdjęli. Wierz mi lub nie, ale na zewnątrz, tuż za tymi zasłoniętymi oknami, kryje się kilkakroć więcej ludzi, niż w całym Empire. – Przywódczyni łowców modliła się teraz w duchu, aby przeciwniczka nie wyczuła żadnej nuty fałszu w jej głosie. Oczywiście, miała tam swoich żołnierzy, ale na pewno nie tak blisko i nie w takiej liczbie. Wiedziała jednak, że bez ryzyka wyjdzie stąd z niczym.
autor: Klaudia99
Rozdział 84
– Ciekawi nas jednak to, czy na pewno panujesz nad Nocnymi. Jesteś jeszcze taka młoda, tak niewiele wiesz o świecie i ludziach…
– Marlene. – Do mojego tonu przedarła się nuta zirytowania. – Gdybyście nie byli tak ograniczeni i pozwolili mi przyprowadzić chociaż dwójkę moich poddanych, otrzymałabyś świadectwo, którego potrzebujesz, by mi uwierzyć. (...)Przyznaję, przeszłam przez piekło, by znaleźć się w tym miejscu. Nie ma teraz czasu na opowieści dotyczące wszystkich zdrad i niespodzianek, których uświadczyłam. Może i jestem młoda, Marlene, ale widziałam, robiłam i smakowałam rzeczy, o których ty, starsza ode mnie o więcej niż dekadę, nawet nie zdajesz sobie sprawy. Dojrzałam do pewnych kwestii – w tym do tego, by nie podążać ślepo za czyimiś oczekiwaniami, lecz zacząć realizować własne plany. Czy gdybym tak nie było, siedzielibyśmy teraz tutaj, przyjemnie sobie gawędząc? – zapytałam, przechylając lekko głowę. – Gdybym chciała, wszczęłabym wojnę dorównującą tej sprzed prawie dwustu lat. Ale nie taki jest mój cel, już nie...
autor: Vaderdra
Rozdział pięćdziesiąty pierwszy: Wewnętrzny wróg
— Czy coś nie tak? — zapytała Lenna.
Emnesia posłała jej szybki uśmiech.
— Nie, wszystko dobrze — odparła z roztargnieniem. — Dalej dam sobie radę.
Przez twarz Lenny przemknął cień, zaraz zastąpiony uśmiechem.
— Cieszę się, że mogłam pomóc — rzekła, pochylając lekko głowę.
Jeszcze przez sekundę się wahała, po czym odeszła szybkim krokiem. Emnesia patrzyła za nią, aż kobieta nie zniknęła jej z oczu. Dopiero wtedy odchyliła zasłonę i wślizgnęła się do środka.
Zamarła, widząc, że Valmer nie jest sam.
autor: Nessa
Rozdział 290
– Zbyt bezpośrednio? Cholera. – Zaśmiał się nerwowo. – Pogrążę się bardziej i przypomnę, że niedługo walentynki. I tak zorganizują mi małe piekło, kiedy przyprowadzę dziewczynę do domu, więc…
– Więc pójdę porozmawiać z Laylą – wymamrotała, w pośpiechu wyślizgując się z zasięgu jego rąk.
Popędziła na górę, tylko cudem nie potykając się o własne nogi. Wciąż czułą przede wszystkim palenie policzków i przenikliwe spojrzenie, którym odprowadził ją Ryan. Była gotowa przysiąc, że znów się roześmiał, ale nie próbowała sprawdzać, jak bardzo go rozbawiła.
Dobra bogini, czy on właśnie próbował mnie gdzieś zaprosić?
Chociaż chciała, nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz