2019/07/22

[63] Kronika (15.07-21.07)


(c) Anusia
autor: Leria
Sprawa nr V – Smog wawelski – część 1
— No matter how you try, life is hard and then you die — zawył ochryple adapter.
— Co to za straszna muzyka! Jak wy tu wytrzymujecie z tym rzępoleniem! — zawołała oburzona nieprzyjemnym, piskliwym głosem.
— Ekhm... Dzień dobry? — Eliza spróbowała na początek od uprzejmego przywitania.
— Jaki tam dobry! Pilną sprawę mam wy lenie i nieudaczniki.
Dziewczyna odsunęła się do tyłu na krześle. Ostro! Będą kłopoty, pomyślała, denerwując się jeszcze bardziej tym, że w pobliżu nie było nikogo oprócz niej. Wychyliła się i zerknęła niepewnie na Granita.
Gargulec uchylił jedną powiekę i pokręcił wymownie głową. Z powrotem zapadł w sen, dając wyraźnie znać, że tym razem nie miał zamiaru jej pomagać. Ciekawe dlaczego?
— To może zechce pani zaczekać na inspektorów, ja tu tylko... — Próbowała jakoś zbyć kobietę i odsunąć problem w czasie.
— A co mnie przerywa! Niewychowana jaka, czy co? — wrzasnęła i Eliza mimowolnie zatrzęsła się.
Staruszka znalazła wreszcie poszukiwane pismo. Zamachała nim przed twarzą dziewczyny – zwróciła uwagę na jej żylastą rękę pokrytą plamami wątrobowymi – i z głośnym plaśnięciem położyła je na blacie.

autor: hopeless_name
Trzy
– Raz kozie śmierć – wymruczała, wchodząc do środka.
Nienawidziłam sytuacji, które wymagały ode mnie znalezienia się w centrum uwagi, a już tym bardziej, kiedy przydarzały mi się one podczas pierwszego dnia. Jak na złość drzwi skrzypnęły nieznacznie, kiedy je uchylałyśmy, koncentrując uwagę wszystkich zgromadzonych na mnie i na Blair. Spuściłam głowę, próbując ukryć twarz za włosami. Z opóźnieniem uświadomiłam sobie jednak, że ścięłam je na krótko poprzedniej nocy. W tamtej chwili zwalczenie impulsu, by obrócić się i uciec, zdawało mi się niewykonalne. Oczami wyobraźni widziałam, jak wybiegam z pomieszczenia, zatrzaskuję się w aucie i odjeżdżam.
Wtedy jednak Blair chwyciła mnie za rękę. (...)
– Wszystko gra? – wyszeptała Blair, spoglądając na mnie z niepokojem. – Masz zawał? Ja wiem, że ten bieg cię wykończył, ale…
– Wszystko gra – potwierdziłam, po czym pozwoliłam jej się poprowadzić.

autor: haeven
16
I choć zazwyczaj się kłócili i wyzywali nawzajem to w tamtej chwili Sebastianowi zrobiło się jej zwyczajnie szkoda.
- Wiesz, wolę cię jako kłótliwą jędze, która ubliża mi na każdym kroku niż taką jak teraz. Wyglądasz jak zbity pies.
- Dzięki, twoje słowa działają na moje serce jak środek żrący na bakterie w kiblu.
W końcu Jessica wstała, podeszła do komody, wyciągając z szuflady karty do gry. Zaczęła je tasować.
- Co powiesz na małą rozrywkę? - spojrzała na niego wyczekująco.
- Jak wygram, masujesz mi plecy przez godzinę - rozciągnął się, siadając wygodniej na łóżku.
- A jak ja wygram to zabierasz mnie na kolację - usiadła obok niego.
- Jeśli po tej kolacji wylądujemy razem w łóżku, to oddaję walkowerem - wyszczerzył zęby.
Próbował jakoś poprawić jej humor, choć wiedział, że chce grać z nim tylko po to, by czymś zająć myśli i odreagować. 

autor: Nessa
„I can hear them mourning at my grave...” ~ Leaves' Eyes
Rozdział 335
– W tym miejscu to ja podejmuję decyzje – przerwał mu demon. – Nie podlegam ani ojcu, ani nikomu innemu. Mam zachować równowagę, a ta chwilowo się sypie. – Przez twarz demona przemknął cień. – Nie dziwię się, że w takim pośpiechu was zostawił. Mam złe przeczucia.
– Konkrety, Dre – wtrąciła Miriam, krzyżując ramiona na piersiach. – Nie mamy wieczności. Jeśli ojciec nagle wpatruje tu z tym swoim Łowcą…
– Och, na to akurat się nie odważy. Przedsionek jest neutralny – powtórzył z naciskiem Andreas. – Nawet ojciec nie ma w tej kwestii niczego do powiedzenia… Zwłaszcza że niejako samo uczynił mnie strażnikiem. – Demon zaśmiał się nieco nerwowo. – Mam błogosławieństwo jego i bogini. Sam mnie nie odwoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz