2019/08/12

[65] Kronika (5.08-11.08)


(c) Anusia

autor: hopless_name
Cztery
W końcu, po upływie całej wieczności, nieznajomy odsunął dłoń od mojej twarzy. Uprzednio poinformował mnie jednak, że jeśli zacznę krzyczeć, zrzuci mnie z empory. Nieco zastraszona nie odważyłam się nawet obrócić. Przez kilka chwil trwałam w tej samej pozycji, mając nadzieję, że nieznajomy wyczuje swoją okazję i po prostu zwieje, zanim poznam jego tożsamość.
Ten jednak cierpliwie czekał, aż się obrócę.
– Piękny, prawda? – zapytał nagle. – To mój ulubiony fresk. Czasem, kiedy nuży mnie kazanie, wchodzę tutaj i przyglądam mu się, porównując ludzi z malunku do tych, którzy siedzą tam w dole. Czasem mi ich nawet żal – w końcu to nie ich wina. Tak po prostu zostali nauczeni i nie umieją inaczej. Udają kogoś, kim nie są, aby przypodobać się temu, który jest równie zakłamany co oni...
autor: Ice Queen
Rozdział czwarty
— Zadzwoniłaś do mnie w środku nocy prosząc o pomoc, bałaś się. Czego się wystraszyłaś? Jeśli ci to pomoże, zamknij oczy.
Wykonała jej polecenie. W pełni skupiła się na wydarzeniach z nocy. Długo nic się nie działo, ale w końcu zaczęła mówić. Niektóre zdania nie miały większego sensu, były przekręcone i Dorothy mogła niewiele z tego rozumieć, ale nie wyglądała, jakby to był dla niej jakikolwiek problem. Słowa wypadały z ust brunetki automatycznie. Zupełnie, jakby nauczyła się ich na pamięć. Otworzyła oczy w momencie, kiedy Dorothy puściła jej dłoń. Dostrzegła wyraz twarzy kobiety, który nie wróżył niczego dobrego. Wiedziała, że to co działo się w nocy było… czymś złym.
— Dorothy, czy ty wiesz co to było? — zapytała łamiącym się głosem. Wpatrywała się w ciotkę wyczekując odpowiedzi.
— Nic dobrego moje dziecko. Nic dobrego.

autor: Nessa
„I can hear them mourning at my grave...” ~ Leaves' Eyes
Rozdział 350
Ich spojrzenia spotkały się. Instynktownie spróbowała go pochwycić, kiedy się zachwiał, ale ostatecznie wraz z nim ciężko osunęła się na kolana.
– Teraz… spełni… łaś obietnicę – wydyszał i zabrzmiało to niemalże pogodnie. Miała wrażenie, że był bliski tego, żeby się uśmiechnąć. – Oboje… spełniliśmy.
Zupełnie jakby w tym wszystkim właśnie to było najważniejsze – fakt, że nie skłamał, kiedy twierdził, że będzie mogła umrzeć dopiero wtedy, gdy on wyrazi zgodę. I to, że zgodnie z jego poleceniem zrobiła wszystko, żeby jej nie zabił.
Ale nie w ten sposób… Nie takim kosztem.
– Moja lilan…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz